W Amsterdamie wielka niespodzianka. Upał. Właściwie taki średni upał, biorąc pod uwagę do jakiego stopnia może czasem dać czadu polskie lato/późna wiosna. Stopni nie tak dużo, ale daje się we znaki. Zasłaniamy okna, robimy przeciągi, dogorywamy w parku, słaniamy się przytłoczeni dusznością, a naukę uskuteczniamy wieczorami nad rzeką, przy holenderskim piwie (to jest chyba temat na osobną notkę). Powietrze stoi, wilgoć okleja ciało, wszystko spowalnia.
Dwie rzeczy jednak ratują ciało i rozum (który naprawdę się gotuje). Mięta i rabarbar. Duet, który świetnie się sprawdza razem i osobno, albo na zmianę. Przez ostatnie kilka dni mój podręczny orzeźwiacz.
Nigdy wcześniej nie robiłam kompotu z rabarbaru, co więcej - nigdy nie piłam. Z chęci wypróbowania nowego oraz miłości do rabarbaru jako takiego, poszperałam, poszukałam i wymyśliłam.
Przepisu na miętę nie będzie, to za proste. Mięta, wrzątek, dodatki - co kto lubi. Pyszne po schłodzeniu.
Kompot z rabarbaru:
Składniki:
500 g rabarbaru
1,6 l wody
skórka otarta z 2 cytryn i 1 limonki
cukier (brązowy)
cynamon
kardamon
tonka
Do wrzącej wody wrzucam skórki z cytryn i limonki, cynamon i kardamon (do smaku i na oko), cukier (dałam 5 łyżek) oraz pół startego ziarenka tonki. Gotuję około 5 minut, dorzucam pokrojony w kostkę rabarbar. Gotuję jeszcze 10 minut, zestawiam z ognia i wyciskam sok z cytrusów. Kompot powinien ostygnąć a potem zostać wrzucony do lodówki na jakiś czas. Nabierze pięknego, różowego koloru (wcześniej taki sobie bury). Szczęśliwych posiadaczy sita zachęcam do odcedzenia, jak najdokładniejszego. Piliśmy go bez niczego, z plastrami cytryny, z listkami mięty.
Najbardziej to jednak ten kolor mnie urzeka..:)
Z kompotu pozostaje mnóstwo obłędnie pachnącej rabarbarowej masy. Myślę, że po dokładnym odsączeniu z wody byłaby świetna jako dodatek do ciasta, ja jednak użyłam jej do czegoś zupełnie innego. Przepis już jutro :)
super blog. Dziękuję za fajne przepisy. Podziwiam, ze już tyle lat udaje Ci się być wegetarianką.
OdpowiedzUsuń