1 kwietnia 2012

Shortbread

Dzisiaj ciasto. A raczej ciastko, to lepsza nazwa dla tego, co Szkoci określają mianem "shortbread". To jeden z moich ulubionych ciastek, głównie przez swoją wielką maślaność (co z kolei nie wszystkim odpowiada i znam takich, co na shortbread'a nawet nie spojrzą). Zawsze zastanawiałam się skąd wzięła się ta nazwa (krótki chleb? że co?). Wikipedia przyszła z pomocą - w staroangielskim "short" jakoś koliguje się z hasłem "kruchy". A shortbread jest kruchy, bo duża ilość tłuszczu nie pozwala na na uformowanie się odpowiednio długich łańcuchów glutenu.
Istnieje wiele rodzajów shorbread'ów. Ten najbardziej klasyczny to po prostu masło, cukier i mąka. Ja robiłam już zarówno solony z karmelem (przepis znaleziony u Liski) czy z dodtkiem czekolady. Jeśli lubi się takie wypieki, to każda modyfikacja zyska aprobatę :) Ostatnio za sprawą przepisu z bloga Cynamon i oliwka powróciłam do korzeni i przygotowałam sobie taki dość klasyczny shortbread. Przepis zmodyfikowałam i podaję już z moimi zmianami.
Ciasto ma tę dodatkową zaletę, że przygotowanie trwa naprawę błyskawicznie.

Shortbread prawie klasyczny

Składniki:
350 g mąki
200 g masła
80 g cukru
duża szczypta soli

Wszystkie składniki należy dokładnie połączyć. Ciasto będzie miało postać orkuszków, którymi trzeba wylepić natłuszczoną formę i ponakłuwać widelcem. Piec aż ciasto będzie delikatnie złotobrązowe, ale nadal dość jasne. Piekłam w prodiżu (średnica 24 cm) ok 25 minut, podejrzewam że w piekarniku przy temperaturze 190 stopni będzie krócej.
Po wyjęciu ciastko trzeba pokroić (forma dowolna, ja zaszalałam z trójkątami)  - gdy jest jeszcze ciepłe robi się to zdecydowanie łatwiej niż gdy wystygnie.
Należy jeść z kawą lub herbatą, ku pokrzepieniu serc.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz